Trochę nas nie było, dlatego na początek należy się Wam kilka słów wyjaśnienia. Nie zaprzestaliśmy podróży, tych dalszych i bliskich. Jednak w natłoku codziennych obowiązków brakowało czasu na tworzenie nowych wpisów oraz obróbkę zdjęć potrzebnych do nich. Niestety ale brakowało nam też motywacji do tworzenia treści. Marząc o własnym blogu, wydawało nam się, że to przecież łatwizna, każdy potrafi. Jednak jak przyszło co do czego, okazało się, że wymaga to wiele wysiłku. Zaplanowanie wyjazdu, zebranie materiału, weryfikacja informacji tak by trafiała do Was rzetelna treść, a w końcu ułożenie tego wszystkiego w logiczną i ciekawą całość w formie wpisu… Po pierwotnej ekscytacji stało się to lekko przytłaczające. Jednak podejmujemy próbę powrotu 🙂 Materiału zebraliśmy przez ten czas dużo, także spodziewajcie się kilku wpisów z Madery a następnie z innych miejsc (np. Wilno, Kopenhaga czy też polskie miejscówki). Być może nie wszystkie wpisy będą bardzo długie, jednak postaramy się by były jak najbardziej treściwe i ciekawe. Może niektóre będą tylko o jednej atrakcji? Kto wie. Umówmy się, że na razie postaramy się publikować minimum jeden wpis w miesiącu (jeśli uda się to będzie ich więcej). Taka umowa to chyba dobra motywacja do utrzymania regularności i rozkręcenia się? 🙂 Mamy nadzieję, że się nam to uda!
A wracając do tematu…
Dzisiejszym wpisem zaczynamy serię dotyczącą Madery. Jakiś czas temu odwiedziliśmy tę przepiękną wyspę. Jest to miejsce z listy tych, które trzeba w życiu odwiedzić minimum raz, a najlepiej wielokrotnie. Skrywa ona wiele pięknych szlaków, zapierających dech w piersiach widoków oraz bogactwo świeżych ryb i owoców morza.
Na start zabieramy Was w jedno z najpiękniejszych i najbardziej wyjątkowych miejsc- São Lourenço– malowniczy półwysep.
Szlak
Wejście na szlak kosztuje 3 euro (więcej o tym i innych tipach napiszemy w jednym z kolejnych wpisów). Cała trasa liczy około 7 km i zajmuje prawie 4 godziny, plus ewentualnie dłuższe postoje. Przy samym starcie szlaku umiejscowiony jest parking, gdzie klasycznie im wcześniej przyjedziecie tym bliżej wejścia zajmiecie miejsce.

Na szlaku nie da się zgubić, ponieważ wiedzie tam głównie jedna ścieżka. Czasem trafimy na inną prowadzącą do punktu widokowego- jednak będziemy musieli nią wrócić do głównej trasy.
Po drodze natrafiamy na przepiękne widoki. W lutym powitała nas zieleń, jednak latem to miejsce przypomina bardziej pustynne rejony. Po początkowych łąkach zaczynamy podchodzić na nieco bardziej skaliste ścieżki oraz blisko klifów. Te punkty są absolutnie wyjątkowe! Stoimy kilkadziesiąt metrów nad oceanem i obserwujemy rozbijające się o brzeg fale oraz ciekawe formacje skalne.


Dla znawców i miłośników geologii to z pewnością ciekawe miejsce by zapoznać się z budową otaczającego terenu.

Pod koniec szlaku umiejscowiona jest mała knajpka, gdzie możemy chwilę odpocząć i napić się miejscowej ponchy za 4 euro. Jest to drink na bazie rumu, soku z cytrusów (zazwyczaj pomarańczy) oraz miodu. W tym miejscu jest też jedyna toaleta na całym szlaku (płatna 1 euro).

Na sam koniec czeka nas nieco męczące ale nie za długie podejście. Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów przewyższenia jesteśmy na samym końcu półwyspu, gdzie możemy dotrzeć szlakiem. Widok stąd jest wart wysiłku.



Po odpoczynku pora wracać. Trasa jest już nam znana, ale widoki ciągle zapierają dech w piersiach.


Inne opcje powrotu
Zamiast wracać pieszo możemy za 10 euro odbyć rejs powrotny łódką lub za 25 euro wydłużyć go o wycieczkę do niedostępnych dla pieszego miejsc. Łódki startują z okolic knajpki, o której pisaliśmy.
Podsumowując…
São Lourenço to obowiązkowy punkt do odwiedzenia podczas pobytu na Maderze. Naszym zdaniem warto od niego zacząć i koniecznie wybrać pogodny dzień. Szlak nie jest zbyt wymagający, ale można się na nim zmęczyć. Jednak trudy trasy wynagradzają niesamowite widoki, od których nie można oderwać wzroku.
Poniżej klasycznie zamieszczamy mapkę (z jakiegoś powodu mapka uwzględnia punkt widokowy na końcu półwyspu oznaczony numerem 8, jednak nie wlicza podejścia do całkowitej długości trasy).
Do zobaczenia na blogu i w podróży!