Tym wpisem zaczynamy serię o Dolomitach, które odwiedziliśmy w sierpniu.
Piz Boè to najwyższy szczyt masywu Sella, o wysokości 3152 m. n.p.m. Jest on stosunkowo łatwo dostępny, chociaż będzie wymagać nieco wspinaczki.
Parking
Trasę na Piz Boè zaczynamy z parkingu na Passo Pordoi. Auto możemy zostawić na parkingu przy kolejce (7 euro za dzień) lub jeśli znajdziemy miejsce to zostawić je na poboczu.

Początek szlaku
Musimy zastanowić się jak chcemy dostać się na masyw. Do wyboru mamy 2 opcje- wjazd kolejką lub wejście pieszo. My wybraliśmy opcję kolejki, za 15 euro w jedną stronę (bilet góra- dół kosztuje 27 euro). Z perspektywy czasu okazał się to dobry wybór, biorąc pod uwagę naszą ówczesną kondycję.
Szlak pieszy (zastępujący wjazd kolejką) według map dostępnych online zajmuje około 1:10 h plus dodatkowe 20 minut jeśli chcemy dotrzeć dokładnie w miejsce gdzie wjeżdżają wagoniki.

Sass Pordoi
Wysiadamy na stacji końcowej, która mieści się na Sass Pordoi na wysokości 2950 m. n.p.m. Znajduje się tam również restauracja. Z góry roztacza się piękny widok na wiele szczytów. Góry widać aż po horyzont! Kiedy skierujemy wzrok nieco w lewo zobaczymy w pobliżu najwyższy masyw Dolomitów, czyli Marmoladę (3343 m. n.p.m.) a na niej lodowiec.


W dół i w górę
Z Sass Pordoi udajemy się w kierunku Rifugio Forcella Pordoi, czyli schroniska gdzie prowadzi szlak pieszy z parkingu. Znajduje się ono około 100 m. niżej niż stacja końcowa kolejki. Szlak nie jest w żaden sposób wymagający. Po drodze możemy podziwiać iście księżycowy krajobraz- w koło tylko surowe skały!

Dalszy szlak na Piz Boè zajmuje z przerwami (głównie na zdjęcia i podziwianie widoków) około 1:45 h i nie jest zbytnio wymagający. Dopiero na końcowym etapie będzie wymagał nieco wspinaczki. W kilku miejscach znajdziemy ułatwienia w postaci łańcuchów. Jednak w przypadku deszczu na pewno należy zachować szczególną ostrożność- te skały, nawet suche, są w wielu miejscach śliskie. Sprawy nie ułatwia także wszechobecny żwir powstały w wyniku erozji skał, chociaż to jest bardziej uciążliwe przy schodzeniu.

Piz Boè
Na szczycie Piz Boè znajdziemy niewielkie schronisko, gdzie możemy naładować akumulatory i coś zjeść. Postawiliśmy na tradycyjną polentę z gulaszem oraz miejscowe piwo. Ceny jak to w schroniskach- rosną wprost proporcjonalnie do wysokości nad poziomem morza. Smak? Byliśmy zmęczeni i trochę głodni więc zjedliśmy nasze dania z zadowoleniem, jednak nie był to górnolotny posiłek.


Ceny:
- gulasz z polentą 17 euro
- piwo 7 euro

Powrót
W drogę powrotną udajemy się tą samą drogą, którą przyszliśmy, jednak nie wracamy już kolejką. Przy Rifugio Forcella Pordoi schodzimy w dół.

Trasa od schroniska wiedzie zakosami po żwirze i luźnych kamieniach, dlatego należy zachować szczególną ostrożność- nawet podczas słonecznej pogody na jaką trafiliśmy, co chwilę słychać, że ktoś zaliczył uślizg. Niektórzy śmiałkowie (a może cytując pewnego oburzonego Włocha- „idiote„) postanowili schodzić wprost w dół. Ale prosimy- nie róbcie tego. Raz, że sami możecie zrobić sobie krzywdę, a dwa, że schodząc zrzucacie dużo kamieni, które na dole mogą wyrządzić komuś wiele krzywdy. Sami byliśmy świadkami takiego nierozsądnego zachowania. Na szczęście kamienie ominęły innych turystów.

Z racji tego, że zejście jest po stosunkowo niestabilnym gruncie to trwa ponad godzinę.
Podsumowując…
Gorąco polecamy Wam wycieczkę na Piz Boè! Bez względu czy chcecie wejść w 100% pieszo, czy też wjechać kolejką na Sass Pordoi. Jeśli nie jesteście miłośnikami górskich wędrówek to możecie wjechać tylko na Sass Pordoi i tam pokręcić się po okolicy. Szczyt jest bardzo rozległy, ścieżek jest wiele a widoki zapierają dech!
Poniżej zamieszczamy mapkę ze szlakiem. Jednak dodajcie sporo czasu na podziwianie widoków!
Do zobaczenia na blogu i w podróży!